Często spotykam się z opinią panującą w środowisku medycznym, żc w mediach trwa nagonka na lekarzy. Zamiast pokazywać prawdę o trudnym i niewdzięcznym zawodzie, dziennikarze tylko czyhają na błąd, potknięcie i niczym harpie zlatują się na ucztę.
Drugą powszechną opin ią (wynikającą z pierwszej) jest przekonanie, że media kształtują wypaczony wizerunek rzeczywistości, ponieważ są dla opinii publicznej jedynym źródłem informacji o służbie zdrowia. Z punktu widzenia osoby patrzącej z boku wygląda ło nieco inaczej:
Po pierwsze: media są obserwatorem rzeczywistości, karmią się tym, co dzieje się wokół nas. Twierdzenie, że media kształtująrzeczywistość (kreują rzeczywistość medialną) jest mitem. Wśród polskich dziennikarzy jest zaledwie kilku specjalistów dobrze orientujących się w meandrach dzisiejszych problemów ochrony zdrowia, a tym samym zdolnych do świadomej manipulacji. Reszta, jeżeli „robi materiał” na ww. lemat, to ma na to mało czasu i interesuje się zagadnieniem, o ile wiąże się z nim jakieś interesujące dla opinii publicznej wydarzenie. Ale wydarzenie musi być faktem, a o faktach się nic dyskutuje. Negatywną konsekwencją tego pośpiechu jest zdarzająca się dość często nierzetelność materiałów dziennikarskich. Ale tu winę ponoszą na równi z dziennikarzami lekarze lub administracja, która nie potrafi w sposób zrozumiały komunikować się z dziennikarzami i opinią publiczną.
Po drugie', media nigdy nic będą interesować się tym co dobre, wzniosłe i uczciwe. Media interesować będą się tym co złe, bulwersujące i dramatyczne, bo to właśnie lubi publiczność. Dobrze ujęła to Gloria Borgcr mówiąc: „większości ludzi traktuje brak wiadomości jako dobrą wiadomość, dla prasy dobra wiadomość nie jest wiadomością”. (For most folks, no news is good news, for the press, good news is not news)
Po trzecie: media mogą być sojusznikiem służby zdrowia. Dzieje się tak często, jeżeli osoby odpowiedzialne za informacje w ochronie zdrowia potrafią taki sojusz zawiązać. 1 tak: media wielokrotnie wspierały akcje chaiytatywne na rzecz służby zdrowia, pomagały promować zdrowy tryb życia, czy z własnej inicjatywy pomagały organizować opinię publicznądla dobrych rozwiązań organizacyjnych w ochronie zdrowia -np. akcja „Rodzić po ludzku”. Wzorów jest wiele, wystarczy tylko po nie sięgnąć.
Komunikacja wewnętrzna czyli pracownicy jako źródło dobrych i złych informacji
Każdą instytucję publiczną, czy prywatną dotykają czasami kryzysy. W ochronie zdrowia najgłośniej komentowane są błędy w sztuce lekarskiej. Np. ruch obrony pacjenta Primum non nocere jest bardzo widoczny i nagłaśnia wszystkie przypadki ewidentnych zaniedbań i błędów. Trzeba przyznać że media bardzo polubiły członków ruchu, bo zawsze mają coś bulwersującego do powiedzenia i organizują efektowne akcje (np. 11.08 br. demonstracja pod Ministerstwem Sprawiedliwości).
Błędów nic da się uniknąć, są one wpisane w każde działanie, z leczeniem ludzi włącznie. Dlatego należy się przygotować do stawienia czoła opinii publicznej, która szybko i łatwo wydaje osąd. Niestety, ani administracja szpitalna, ani sami lekarze nic mają w tym zakresie żadnego przygotowania. Jeszcze nie słyszałem o szpitalu, który ma sprawnego rzecznika prasowego oraz plan reagowania w sytuacji kryzysowej. A z opinią jest tak, że trudno na nią zapracować, za to bardzo łatwo ją stracić. Jedno potknięcie może na długo zdyskwalifikować szpital.
Nieco lepiej sytuacja przedstawia się w Kasach Chorych, które tworzą komórki komunikacyjne. Jednak, jak pokazuje życie, działają one z różnym skutkiem. Nie ma nic bardziej destrukcyjnego dla instytucji niż zła opinia na jej temat u własnych pracowników. To zło zwykle bierze się z braku wewnętrznej komunikacji. Znam wcale nie bardzo duży szpital, w którym pracownicy dowiadują się o zmianie na stanowisku dyrektora z gazet. Znam Kasę Chorych, która wysyła do lekarzy zarządzenia nie podpisane imieniem ani nazwiskiem, a zredagowane w tonie przypominającym więzienny regulamin. Poczucie frustracji bierze się z bezsilności, a złość z lekceważenia. Brakiem pieniędzy nie da się usprawiedliwić podanych wyżej przykładów. Dyrektorzy szpitali i urzędnicy Kas Chorych często nie są przygotowani do pełnienia swojej funkcji w zakresie komunikacji międzyludzkiej.
A komunikacja wewnętrzna to filar zarządzania nowoczesnym przedsiębiorstwem. Złą polityką komunikacyjną można doprowadzić do ruiny najlepszą firmę. Oglądałem kiedyś wyniki badań 100 amerykańskich przedsiębiorstw, które osiągnęły w okresie ostatnich 10 lat najwyższe wskaźniki wzrostu. Wszystkie łączyła jedna cecha – dobra komunikacja międzyludzka i umiejętność motywowania pracowników. Moim zdaniem obok wad prawnych reformy właśnie brak polityki komunikacyjnej doprowadził do całkowitej klęski jej wizerunku.
Leave a reply